niedziela, 13 października 2013

13.102013
Staszek. Moja dzisiaj wielka, osobista tragedia..Człowiek, bez którego nigdy nie udałoby mi się stworzyć Rodzinnego Domu Seniora,,Leśne-Zacisze' Pierwszego w województwie, w Polsce jest tylko ICH kilka..'Uczestniczył tak czynnie w realizowaniu Mojego marzenia, opieki nad ludzmi starszymi. Tyle trudów przeszliśmy dochodząc do szczytu sukcesu. Był tak bardzo dumny z Naszego osignięcia.Dziasiaj mamy komplet ludzi, tak szczęśliwych, tak wtulonych i przeżywających wraz ze mną mój,Nasz ból.Nie potrafiłam uchroni GO przed jego wielką pasją.Dopuki nie wyjśni się tragedia, która   , jest ironią losu. My, którzy staraliśmy się oddać cząstkę siebie dla ludzi, społeczeństwa, ludzi starszych. Nie mówię, że nie popelnialiśmy błędów. Ale staraliśmy się DAWAĆ z siebie. Wczoraj miałam chandrę, Nie dałam rady psychicznie ogarnąć cłości. W wielkiej samotności. Sprawy zawodowe, moich seniorów, którę są mom drugim życiem, sprawy pszukiwań, których kolejność spraw formalnych, przy nieznajomości koniunktury działań, doprowadziła mnie do bezradnego wycia. I ogólna refleksja, ból,  która uratował mój kolega Zbyszek, jadąc ze mną nad to straszne miejsce. Mogłam w spokoju pomodlić się i ..porozmawiać ze Staszkiem, I  wędkarzami,wędkującymi!.Tymi, którz byli w chwili tragedii. Ale refleksja  zostaje. Myśle, że bardziej trzeżwa, z zastanowieniem nad Nami, ludżmi, przyjażniami, wiarą..Ileż jest pytań, w tych szczerych relacjach międzyludzkich. Pan Bóg mówiNam tyle o miłości, wybaczaniu,..pokorze..Możektoś, kto nie miał wczoraj wglądu do mojej refleksji, napisanej w ogromnym bólu na faceboku, NK..Ma okazj się z Nią zapoznać. To nie wyrzalanie się, to nie jest prośba o litość, to jest jedna z wielu części Nas wszystkich w takiej i wielu podobnych sytacjach życiowych. Ne jesteśmy sami i nie żyjemy sami na tym ziemskim   padole,. Dzisiaj muszę być sila, bo jestem sama z moim problemem,.Po14 dniach MUSIAŁAM ochłonąć, zacząć wszystko od nowa analizować i uczynić wszystko, ażeby wyciągnąć goz tej złej wody , którą omijał,nie wchodząc przez 30 lat  !!! swojego życia.

Moje wczorajsze refeksje chcesz skrytykować, skrytykujale najpierw przemyśl. Bołatwo kogoś oceniać- Najprościej.. Nigdy nie mów NIGDY !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

12.10.2013
Smutna refleksja po 14  dniach  mojej tragedii.. najczęściej występująca w momencie bezradności  i samotności. Wiem. Muszę być silna!!!  Pozbierać myśli, otrzeć łzy. Ale od rana bym krzyczała, wyła i nienawidziła wszystkich tak zwanych przyjaciół , znajomych. SAMOTNOŚĆ. Tak często występujące dzisiaj słowo. Nie mówię o wszystkich. Każdy z Nich, z osobna wie najlepiej. Tak.  Setki telefonów, w czym pomóc, jak sobie poradzisz, co dalej,  czy dasz radę, czy jest coś wiadomo? Dam radę. MUSZĘ to zrobić jeszcze bardziej dla NIEGO. Co zaplanowaliśmy, o czym marzyliśmy. Wszystko prawie związane było z drugim człowiekiem, dla drugiego człowieka….Wiara w Boga. Moja wiara. Moja osobista w niego wiara , że jest przy mnie i mnie wspiera w tej tragedii i dodaje mi  sił . Moja mama, moi pensjonariusze. Osoby każdego dnia mojej tragedii. Zastanowiła mnie refleksja mojej córki z Włoch, która przyjechała natychmiast z mężem, a mająca na drugi dzień tragedii, mieć  rejs urlopowy. Po  10 latach małżeństwa, ten  wymarzony. W tym momencie nie było ceny, wyboru. Natychmiastowy odruch. Szukać taty. Codziennie. Jej refleksyjna ocena . Mamuś. Gdyby nie MY, byłabyś z babcią, pensjonariuszami sama z całym problemem,  całe dnie i noce . Po tygodniu musieli z żalem wyjechać. Sprawy zawodowe, odległość.  Tak. Telefony wszystkich , zainteresowanie tragedią, co i jak. U Nas we Włoszech, gdzie jestem, łączymy się czynnie z osobą dotkniętą tragedią. Nie zadajemy pytań w czym pomóc. MY Przychodzimy z pomocą. Osoba, która zostaje sama jest załamana, samym faktem tragedii. Natłok myśli, chaos w głowie. Niemożność zebrania myśli.  Córka mnie pyta , jadłaś? Masz drzewo? A czy to ważne, Kamuś. Tak. Ważne, bo Ty musisz żyć. Masz dla kogo. Masz Nas, masz pensjonariuszy, którzy tak Ciebie  kochają. Dla tych starszych ludzi jesteś Ich życiem. Jesteś Nam wszystkim potrzebna.   Te refleksje mnie bardziej naszły w drugim tygodniu tragedii. Zero akcji, samotność.  Mąż był osobą niesamowicie koleżeńską. Oddaną kolegom, znajomym. Nie wiem, czy ktoś ze znajomych spotkał się  z  jakąkolwiek  odmową z jego strony. Obojętne. Czy to był dzień, czy noc. Zawsze gotowy i zwarty do pomocy. Wędkowanie?  Czuł się Ich częścią, wędkarzy.  Tragedia zaistniała w czasie takiej wyprawy wędkarskiej. Czy przez te dwa tygodnie któryś z Nich zajechał?  Nie mówiąc o jednym telefonie.  Może ma Pani potrzebę pojechania tam?. Może coś konkretnego w  czym możemy pomóc ?. Widziałam i dalej widzę  szczere chęci pomocy ze strony Policji, Strażaków ze Słubic, Cybinki. Naszej Żarskiej, jak dopiero do mnie dotarło wczoraj, grupy poszukiwawczej z pieskami, działających przy PCK. Naszego serdecznego Kolegi radiestety Januszka, ze swoimi przyjaciółmi. Pomijam w tym momencie  jasnowidza  Pana Krzysztofa Jackowskiego, który według mnie, po tylu telefonach, mailach, obietnicach, w takiej tragedii lekceważy osoby dotknięte tragedią nie odbierając  dziesiątki telefonów, rozłanczając  go  a tym samym opóźniając akcje wyczekujących  służb . Tym bardziej, że deklarowałam  natychmiastową chęć uregulowania spraw finansowych. Nie oczekiwałam cudów. Ale jest coś takiego, jak szacunek. Tym bardziej w takiej profesji, jaką On się zajmuje i jak bardzo się lansuje. Dla mnie jest to robienie kariery na ludzkim nieszczęściu.  Wystarczył jeden  grzecznościowy telefon. Przepraszam, nie dam rady. Wszystkie pozostałe osoby   próbowały  pomóc w pierwszym tygodniu akcji. Ten tydzień był wyczekiwaniem na CUD. Teraz wiem, że brakowało wydania polecenia.  Teraz, w tych najgorszych i najcięższych momentach. Smutne. Są moje nerwy, żal, smutek nad wszystkim. Ironia losu, Ja  z moim mężem tak bardzo kochaliśmy dawać z siebie innym.  Zapominając często  o zadrach, żalach do drugich. Bo kimże jest człowiek, który w sobie pielęgnuje nienawiść do drugiego. Tłamsi się złością i  żalami. Nie ma ludzi, którzy w życiu nic nie uczynili złego, nie pomylili się . Którzy są ideałami. Nie jesteśmy Panem Bogiem. To On wyznacza Nam drogę.  Gdzie są wszyscy Ci, co siedzieli u Nas przy Naszym stole świetnie się bawiąc razem z moim mężem Staszkiem? .  On tak bardzo kochał życie. Tak wiele jeszcze miał planów do zrealizowania. Jest mu TAM tak bardzo ciężko i źle. Muszę odnaleźć mojego męża. Nie mam sił prosić. To co piszę, to nie prośba o litość. To refleksja nad wszystkimi kogo może dosięgnąć z boku taka tragedia . W innych wiarach jest większa jedność, wsparcie. My, katolicy zacznijmy refleksje od Nas samych.  Dzisiaj siedzę i myślę, jak zorganizować wszystko, całość. Jak i co nie pominąć, żeby nie powiedzieć sobie, że jeszcze coś ominęłam. Dzisiaj mogła być kolejna akcja. Ominęłam nieświadomie coś, co w natłoku tego buszu powiązań urzędowych ,  nawet nie zdawałam sobie sprawy o kolejności dotarcia do osób. A wiem, że żadna z TYCH osób nie odmówiłaby mi pomocy. Ale moje myśli, moja głowa, moja praca zawodowa  w Naszym Domu Seniora, nie dają mi ogarnąć całości. Bezsilność w niektórych momentach jest najgorsza. Pamiętajmy o tym  w przyszłości , widząc kogoś drugiego w takiej tragedii.   Żona  Staszka- Danuta Sobieraj. To tylko moja osobista refleksja.

Wyciągnijcie wniosek z kruchości życia, z nauki  wybaczania, doceniania dobra  bliżnich. Szacunku do drugiego. Nie ma nic cenniejszego w życiu, jak miłość, szczera przyjażn, pomoc i móc liczyć na tych, którzy przez lata uważali się za kogoś ważnego w życiu drugichZawsze jest CZAS na wszystko.